Przejdź do głównej zawartości

Ordinary Life. 6.


     Poniedziałek, Sylwester, popołudnie i wieczór.

 Otrząsnęłam się po tym co się stało i ruszyłam w stronę wejścia do domu. Weszłam do środka i skierowałam się do swojego pokoju, aby wziąć ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i wreszcie wyjść Jackowi na spotkanie. Idąc chodnikiem w stronę jego domu, zauważyłam panią Skye z Rebeccą. Uśmiechnęłam się do nich, a one do mnie. Jak to zwykle ludzie robią. Minęło może kilka minut zanim doszłam pod drzwi domu Clarków. Gdy już miałam naciskać dzwonek, ktoś zakrył moje oczy dłońmi. Mogłam tylko przypuszczać, że to ten, na którego czekałam.
- Jack ?! - powiedziałam ze śmiechem i zdjęłam jego dłonie z mojej twarzy. Odwróciłam się, by spojrzeć w błękitne oczy chłopaka.
- Skąd wiedziałaś ? - spytał.
- A kto inny by mógł tu stać jak nie ty ? - stałam z lekko przekrzywioną głową i uśmiechem na ustach.
- Nie wiem... - uśmiechnął się, chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy do sklepu.
 Przez całą drogę milczeliśmy. W czasie zakupów także. Wracając też nic nie mówiliśmy. ,,Mowa jest srebrem, a milczenie złotem'' jak to ktoś kiedyś stwierdził.  Można to zdanie tłumaczyć na wiele sposobów. To jeden z powodów dlaczego tak je lubię.
 Dopiero gdy dotarliśmy pod mój dom, Jack się odezwał.
- Ehmm... Co robisz dziś wie.. wieczorem ? - spytał.
- Jak na tą chwilę żadnych planów nie mam prócz siedzenia z rodzinką w salonie i oglądania występów sylwestrowych i fajerwerków... Nie dużo.
- Czyli mo.. Chciałabyś spędzić Sylwestra ze mną ?
- Tak.. - poczułam, że lekko się rumienię.. Może od zimna ? Wątpię.. Niestety..
- To.. O której ?
- Obojętne.. Ósma ?
- Dobrze. Będę u Ciebie o ósmej.. Do zobaczenia. - przytulił mnie i poszedł do siebie wcześniej posyłając mi uśmiech.
 Odwróciłam się i weszłam po schodkach w stronę drzwi, które potem otworzyłam. W końcu w ciepłym domu.. Ściągnęłam kurtkę i botki i poczłapałam do salonu. Od razu spod wejścia było słychać, że ktoś tu jest. A gdzie indziej mógłby być jak nie na sofie przed tv ? W momencie, w którym weszłam, na ekranie można było zauważyć pojawiające się napisy końcowe i usłyszeć charakterystyczną melodyjkę. Po kilku pierwszych nutach z łatwością stwierdziłam, że właśnie skończył się jeden z odcinków ulubionej komedii Cala. Chłopak nadal wpatrywał się w telewizor i cicho śmiał. Zawsze tak jest jak skończy ją oglądać. Żadna nowość. Tradycja.
- Calum... - westchnęłam.
- O ! Mia ! Gdzieś ty była ?
- Na spacerze, w sklepie.
- Kupiłaś coś ?
- Nie. - odpowiedziałam z sarkazmem. Gdyby ludzie nosili etykiety ostrzegawcze, na mojej byłoby napisane 'UWAGA SARKAZM'. A Caluma ? 'UWAGA UTALENTOWANY LENIUCH'. Tak myślę. - A niby po co miałabym iść do sklepu jak nie, żeby coś kupić ? Hhm ?
- Mia.. Ej Mia... Mogłaś zostać ze mną. Obejrzelibyśmy ten odcinek razem. I pośmiali...
- Kiedy puszczają następny ?
- W środę, o tej samej godzinie.
- Czyli ?
- O 16.. A teraz dochodzi 17.. Tak przy okazji.. Głodny jestem..
- Obiad jadłeś ?
- Nie, jeszcze nie. Ty chyba też nie, więc odgrzej mi i sobie jedzenie. Jest w lodówce.
- Ok..
 Skierowałam się do kuchni. Po chwili, z tacą w rękach, poszłam do salonu. Położyłam przed bratem talerz i sama wzięłam swój. Gdy skończyliśmy jeść zapytał, czy zagram z nim w GTA. Szczerze ? Nie miałam ochoty, ale.. Czemu nie ? Co prawda nie umiałam, ale w tamtym momencie stwierdziłam, że mam szanse się nauczyć. Chwyciłam pada, a chłopak włączał grę. Próbowałam ogarnąć wszystkie przyciski. Udało się. Gdy gra się ładowała, tłumaczył mi jak sterować pojazdem.
Po paru minutach już wiedziałam. W pierwszej chwili nie potrafiłam ogarnąć wszystkiego, ale później się wciągnęłam. Nieźle wciągnęłam. Wbrew pozorom, czasem najlepiej można spędzić czas z rodzeństwem. Co do Caluma, to jestem tego pewna. Na nieskończoność procent. Tak bardzo dziękuję losowi, że mi go dał. I że dał mi takich rodziców. Ogólne rodzinę. Lepszej mieć nie mogłam. Ale to jedyne, za co mogę dziękować, Jak do tej pory.
- Mia ! Grasz w to pierwszy raz, a mnie przebiłaś... Gratuluję. Po prostu serdeczne gratulacje. Ty moja ty.. - przytulił mnie, a ja się uśmiechnęłam.
- Dziękuję.. ?
- Proszę. - wstał z sofy i wyłączył grę. - Idę do siebie.
- Ok. Ja też.
 Po chwili leżałam już na łóżku. Ze słuchawkami w uszach. Jak zawsze. Byłam strasznie zmęczona. Dlaczego ? Nie wiem. Już prawie zasypiałam, gdy przypomniałam sobie o moim spotkaniu z Jackiem. W sekundę chwyciłam telefon i sprawdziłam godzinę. Dochodziła 19. Od razu wstałam z łóżka i podeszłam do szafy w celu wybrania stroju. Po długim namyśle zdecydowałam się na ten.
Zabrałam ze sobą ubrania do łazienki. Przebrałam się, umalowałam i uczesałam. Efekt mi się nawet spodobał. Zdecydowałam, że zapytam mamę czy się jej podoba. Ruszyłam do sypialni rodziców. Drzwi były lekko uchylone. Zapukałam.
- Proszę ! - zawołała kobieta.
 Powoli otwarłam drzwi i przystanęłam. W pokoju była też ciocia Kate. Obydwie coś pakowały. Sivianowie wyjeżdżają jutro wieczorem... Dlaczego się pakują teraz ? Nie pytałam.
- Mamo...
- Tak Mia ? - zapytała i odwróciła się.
- Ou.. Ślicznie wyglądasz. - stwierdziła.
- Pięknie. - powiedziała ciocia.
- Naprawdę się Wam podoba ?
- Tak, pięknie wyglądasz. Idziesz gdzieś ? - spytała mama.
- Yhm... Jeszcze nie wiem gdzie, ale.. Jack chciał spędzić ze mną wieczór. Ma przyjść o ósmej. Która godzina ? - odpowiedziałam szybko. Nie chciałam, żeby obie zadawały mi pełno pytań.
- Oo.. Ymm.. Za dziesięć ósma.
- A...Co z tatą ?
- Właśnie miałyśmy wychodzić. Przywieść go.
- Ok.
 Wyszłam z pokoju i ruszyłam do Cala. Oczywiście siedział na sofie przed telewizorem. Przysiadłam się obok. Gdy zauważył jak sie ubrałam, zapytał gdzie idę.
- Jack mnie zaprosił na.. Nawet nie wiem, gdzie pójdziemy.
- Siostrzyczka pójdzie z chłopakiem na imprezę, a ja będę siedział przed tv całą noc. Super. O której idziecie ?
- O ósmej. Po pierwsze : to nie jest mój chłopak. Po drugie : nawet jeśli będzie chciał iść na imprezę, nie dam się namówić. Wiesz, że tego nie lubię.
- Okej, okej. Masz jeszcze pięć minut.
- Idę po telefon. Jakby przyszedł to powiedz, że za chwilę będę. - wbiegłam na schody i skręciłam do mojego pokoju. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki, przeglądnęłam się w lustrze, poprawiłam makijaż i zeszłam na dół. Jack już czekał. Posłałam mu uśmiech, a on mi. Gdy już stałam obok niego, mój jakże troskliwy braciszek musiał wspomnieć o tym, aby blondyn 'mnie pilnował' i 'nic złego mi nie zrobił'. On kiwnął głową na tak, a ja przewróciłam oczami. Pożegnałam się z bratem i wyszłam z domu. Niebieskooki jeszcze stał w drzwiach. Calum widocznie miał mu coś jeszcze do przekazania. Aż za bardzo się martwi. Gdy już zakończyli swoją rozmowę, Clark podszedł do mnie i splótł nasze dłonie. Kocham to uczucie.

-----
 Hi ! Jak sie podoba ? Taki przejściowy, ale muszą takie być. Początkowo miał być dłuższy, ale nie znalazłam czasu na pisanie i wena czasem na spacer wychodziła.
 Postanowiłam sobie, że dodam jeszcze w ten weekend. Dokładniej dziś, 27. Nie chciałam zostawić Was na DWA TYGODNIE bez rozdziału. <3 Jadę nad morze, ale na szczęście będzie wi-fi. Także, kto wie. Jak znajdę czas, to może coś napiszę. :*
 Nash będzie w 8 rozdziale. Jak znowu się coś nie zmieni.

Love you,
Bye ! xx











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bohaterowie.

Chloë Grace Moretz jako Mia Rose Moretz. Nash Grier jako on sam.  Hayes Grier jako on sam. Młodszy brat Nasha, ma 15 lat. Calum Hood jako Calum Moretz. Starszy brat Mii, ma 17 lat. Luke Hemmings jako Luke Johnson. Przyjaciel Caluma, ma 17 lat. Troye Sivan jako Jay Sivan. Kuzyn Mii i Caluma, ma 16 lat.   Jack Johnson jako Jack Clark.                                                           Ma 16 lat, kuzyn Nasha, jest w tej samej klasie, co Mia.                          Will Poulter jako Evan King. Ma 18 lat. Jeden z czwórki chłopaków nabijających się z Mii, ich przywódca. Evan Peters jako Alex White. Ma 18 lat. Jeden z czwórki chłopaków nabijających się z Mii. Za każdym razem, gdy to się dzieję, stoi na prawo

Ordinary Life. 3.

Wtorek, 25.12, wieczór.  Po całym dniu spędzonym u babci, wróciliśmy ok. 22:00 do domu. Od razu, po wypiciu pysznej, zielonej herbaty, poszłam przygotować się do spania. Wzięłam piżamę i weszłam do łazienki, przekręcając kluczyk. Odświeżona, ubrałam się i wróciłam w swoje własne skromne progi. Położyłam się na rozścielonym łóżku i ułożyłam laptopa na kolanach. W pewnym momencie do drzwi pokoju ktoś zapukał. Ostatnio tylko brat pukał, gdy wchodził. Jednak tym razem to nie był on. Był to Jai. - Hej, będziesz już spać ? - zapytał trochę tak jakby nieśmiało. - Nie, nie jestem zbytnio śpiąca, a dlaczego pytasz ? - Ja też. Może... obejrzymy razem jakiś film ? Cal zajął się jakimiś 'swoimi sprawami'. Wiesz... - Wiem, doskonale. To co chciałbyś obejrzeć ? - Obojętne. - powiedział i ułożył się obok mnie na łóżku. - Wybierzemy coś razem. Ok ? - Ok. Przeglądaliśmy internet w poszukiwaniu jakiś ciekawych filmów. W końcu natknęliśmy się na Więźnia Labiryntu. - Może być ? - spytał

Ordinary Life. 2.

----- Dedykuje ten rozdział Julce <3 Ona już sama sie domyśli, że o nią chodzi <3 Taki mały prezencik na urodzinki <3 Miłego czytania ! <3  +  Tak mnie dziwnie wzięło na Avril <3 Macie tu Let Me Go :* -----      Poniedziałek, 24.12  Wstałam rano, o dziwo pełna energii. Słyszałam głosy rodziców i dźwięki telewizora. Zaciekawiło mnie to, bo przeważnie to ja wstawałam pierwsza. Zerknęłam na wyświetlacz mojego telefonu. Była 10:00. Wstałam z łóżka, nie spiesząc się zbytnio.Była w końcu wigilia. Przyjeżdżała ciocia Kate z Jai'em, jak zwykle. Zawsze lubiłam święta, takie pełne miłości, uśmiechu, radości, rodzinne, zawsze spędzane razem, nigdy osobno. Wybierając ubrania, zaczęłam rozmyślać.  Życie jest pasmem porażek i sukcesów. Jest pętlą, supłem zawiązanym tak ciasno, że nawet szpilka się przez niego nie przeciśnie. Jest sznurkiem, który się nie kończy, ewentualnie czasem jest cieńszy lub bardziej wytrzymały. Trzeba go rozwiązać, mocować się z nim, walczyć. I przy