Czwartek, 3.01. W ciągu nocy budziłam się kilka razy i przed długi czas nie mogłam zasnąć. Miałam takie dziwne sny, które dręczyły mnie przez całą noc.. Nie wiedziałam, co mają oznaczać. Każdy sen miał jakieś przesłanie. Tak przynajmniej mówił Calum. Jak tylko wyjdę z tego głupiego szpitala muszę z nim o tym porozmawiać. Rano obudziłam się nawet wyspana. Otwierając oczy, zostałam oślepiona przez blask promieni słonecznych. Gdy oswoiłam się z jasnym pomieszczeniem, rozejrzałam się. Nic się nie zmieniło. Nadal byłam w szpitalu, w tym samym pokoju, na tym samym łóżku. Jednak nie było nikogo na krzesełku obok mnie. Nash wrócił do domu zaraz po tym, jak poprzedniego dnia zasnęłam. On i Calum byli teraz w szkole. Przynajmniej powinni. Rodzice w pracy. Jedyna osoba, która mogłaby się tu zjawić,to.. Pielęgniarka. Weszła do sali i przywitała się ze mną, na co odpowiedziałam tym samym. Przystanęła jak zawsze na prawo od łóżka i rozłożyła swój sprzęt na szafce. Spytała jak się cz