Wtorek, 8.01 Ranek był taki, jak zawsze. Wstałam o 6:50 i podeszłam do szafy, by wybrać ubrania. Zabrałam je ze sobą do łazienki, gdzie przebrałam się po wykonaniu wszystkich porannych czynności. Wróciłam jeszcze na chwilę do pokoju po plecak i zeszłam na dół do kuchni. Na stoliku stał już talerz z kanapkami. Caluma jeszcze nie było. Usiadłam na krześle i wzięłam kromkę chleba, posmarowaną serkiem topionym. Po zjedzeniu posiłku wstałam i podeszłam do miejsca, w którym stał czajnik. Wlałam do niego wodę i włączyłam go. Potem przygotowałam kubek i włożyłam do niego torebkę zielonej herbaty i zalałam wrzątkiem. Chwyciłam naczynie w ręce i odwróciłam się. Mało brakowało do tego, żeby jego zawartość znalazła się na mojej bluzie i na podłodze. A to dlatego, że nagle przed nosem wyrósł mi mój brat. - Cześć. - odparł widocznie nie zainteresowany ewentualnymi skutkami tego, co się wydarzyło. - Ym..Cześć. - odpowiedziałam. Chłopak wyminął mnie i również zrobił sobie ciepły napój